Pan Plecak i Pan Teczka
Dzisiejszy poranek nie zapowiadał się zbyt tragicznie i do takich raczej nie należał.
Jak zawsze koło 8 wdepnęłam w to gówno zwane tramwajem.
Na pierwszym przystanku ku mojemu zdziwieniu do drzwi podjechał Pan na wózku.
Młody Pan, który chciał trochę zarobić. Ku mojemu kolejnemu zdziwieniu, pomimo
tego, że był to wysoki tramwaj, Pan odwrócił swoją karocę i zaczął się wspinać po schodach.
Większość z nas tramwajarzy miała otwarte szczęki. Mimo wielkiego trudu Panu udało się wspiąć, przy lekkiej pomocy jednej Pani, która zdążyła na czas pozbierać swoją buzię z podłogi.
Pan przejechał się po wagonie, nic nie zebrał. Na następnym przystanku poprosił o pomoc przy wysiadce … . Nie będę tego zdarzenie komentować z żadnej strony, chociaż pierwszy raz z czymś takim się spotkałam, z taką determinacją.
Jechałam swobodnie dalej, słuchając muzyki. Nagle, oczy wyszły mi na wierz, bo ktoś zaczął nadziewać sobie na swoją teczkę moją … czteroliterową … . Pan pod krawatem, elegancki a taki hmm bezpruderyjny.
Teczka w dupie … . Okej polazł sobie, chociaż nieźle musiałam się z nim namęczyć. Bo jak przechodziłam obok to zmieniał rękę i jego teczka znowu … eh … . Stojąc sobie swobodnie, nastąpiła wymiana osób … lekkie spojrzenie w tył, znowu Pan z teczką. To jakaś klątwa!!! Byłam dzielna. Chwilę potem już czekał na mnie Pan Plecak, ale to już było tylko przyjemne muśnięcie.

Jeszcze opowiem Wam jedną historię. Tym razem z drogi powrotej.
Po pracy człowiek zazwyczaj jest zmęczony. Wszelkie mocniejsze lub bardziej natarczywe odgłosy są niemile widziane. Na pierwszym przystanku wsiadła dziewczyna. Ja rozumiem, że można rozmawiać w miejscach publicznych bez żadnych problemów, ale podstawowe wychowanie powinno być.
Wszystko, wszyściusieńko słyszeliśmy, WSZYSTKO. Jeszcze powinna włączyć odbiorczynię jej trajkotania na głośnomówiący. I jechała ze mną całą drogę. Koszmar.
Ale, ale … nie może być aż tak źle … no nie … było gorzej … .
Na którymś z przystanków wszedł Pan Akordeonista tzn. … grajek rumuński.
Ja rozumiem wszystko, że ludzie biedni, że chcą zarobić na chleb, ale k….a
niech się nauczą chociaż grać. Uwierzcie mi, to było gorzej niż dno … . Myślałam, że oszaleje.
W torebce zaczynam nosić kaftan bezpieczeństwa.