By dojrzewać nie potrzebuję dotyku,
wielkich uniesień.
By zmieniać się w motyla,
wiele mi nie trzeba.
 
Słońca, księżyca, powietrza, wody.
Zgłoś się wiosno, lato chce nadchodzić.
 
Moje skrzydła koloru nabrały
lece, bo jeden dzień przed mną.
Dziś to jutro i pojutrze,
poczekaj …. nadlatuję.
 
Cicho przysiądę, popatrzysz.
Oczy niewierzące bajkę napiszą.
O uczesanych polach, z rogami i chabrami
przepasanych drogami.
 
I może widok taki spowszedniał
tyle tego na zdjęciach,
ale wiem, że kiedyś on zniknie,
dlatego pędź, wzdychaj i chłoń bezwstydnie.
 

Pekropka

Dzisiaj gdy Cię zobaczyłam
nogi pode mną się ugięły.
Szpilki prawie połamały.

Oddech nierealny, nienaturalny.
Rwał się, podnosił, ciążył
i dał odlecieć.

Myślałam, że to ten jeden z odlotów,
jakie wspólnie mieliśmy
przy rozmowach, przy szeleście liści.
Ale to coś innego,
ciała szczęście
w bezruchu i ruchu
w oddechu i przekleństwie.
W pieszczocie, w przytuleniu,
w rozumieniu i zjednaniu.

Odleciało w uniesieniach,
nie zapomniane.
ChcE jeszcze raz.

tu

Zwykły przytulaniec

Rozespane myśli, rozespane dłonie
składają się do codziennych wzlotów i upadków.

Tyle funkcji i dysfunkcji.
Tyle pracy, tak mało serca
a przecież każdy ruch to taniec ciała.

Walc podświadomości.
Bolero analizy.
A tak potrzeba nam zwykłego przytulańca.

tu

Burduello

Mam wrażenie, że puzzle w mojej głowie są zupełnie z innej bajki.
Mam wrażenie, że nigdy ich nie ułożę.
Nikt ich nie oznaczył, nie skatalogował
bajka po bajce.
W przeszłości tylko robiono mi burdel w puzzlach
w myślach, w uczuciach, w moim JA.
Do końca żyć będę je układać.

tu

Analogowo

Lubię sobie przysiąść i anologowo pojechać.
Długopis odpalić, kartkę położyc na dębowym biurku.
Zapalić lampkę, zamiast ją wypić.

Lubię pisać strofy, wiersze,
myśli, frazy.
Jak Gałczyński, też jak ja.

Lubię zaznać ciszy piszczącej w uszach.
Lubię smakować zapachy wspomnień.
Las, łąka, Rawka. Gdzieś zostawione we własnym zapomnieniu.

JA odłożona na półkę z nadzieją powrotu.
Zielona okładka kusi, przypomina,
a ja tak niebieski lubię.

tu

sreberko

czy kocham
(już) nie wiem
czy lubię
(ja) nie wiem
czy wierze
szanuje
spokojnie, śpij w niebie (sobie)

ref:
talerzyk na stole
w kolacji pomogę
tak w środku
tak w sobie pochodzę

podam ci kawe
posmyram po stawie
a tak w środku
tak sobie poradzę

pogodnie
dzień zacznę
tak chciałabym
tak właśnie
sreberko
za szybą położę

i zwabić
przebiegle
pokusić niewdzięcznie
spokojnie, śpij jak w niebie

ref:
talerzyk na stole
w kolacji pomogę
tak w środku
tak w sobiepochodzę

podam ci kawe
posmyram po stawie
a tak w środku
tak w sobie pochodzę

… minęło od ostatniego wpisu. Wiele się zmieniło, chociażby to, że się ktoś strasznie oburzył za ten wpis. Cóż, nikogo nie obraziłam personalnie, a jak się ktoś poczuwa, to niech się poczuwa.
W ciągu tych 6 miesięcy dotknęłam:
– smutku
– żalu
– buntu
– przykrości
– zła
– krzyku
+ śmiechu
+ radości
– bezsenności
– obłudy
– kłamstwa
– zazdrości
i znów przewaga minusów. Chyba, że smutek potraktujemy jako pozytywne oczyszczenie. Dużo tych emocji. Postanowiłam je sprasować do dobro i zło.
Na tym kończę.

Właściwie nie wiem od czego zacząć. Może od tego, że woda sodowa w połączeniu z latającą głupotą to mieszanka wybuchowa. Niestety takie osoby stają nam na naszej drodze życiowej z częstotliwością średnio wydajną. Szacunek do drugiego człowieka staje w dalekiej kolejce za egoizmem. Będąc coraz bardziej uczciwym stajesz się wrogiem naturalnym swojego otoczenia. Jak żyć w zgodzie ze sobą mając jeszcze przyjaciół? Czy w ogóle istnieją przyjaźnie we współczesnym świecie?
Ostatnimi miesiącami spotkałam się ze skrajnym niezrozumieniem, egoizmem, wodą sodową kogoś kto nawet nie zasłużył, żeby odwrócić się gdy się z Tobą wita. Brak mi już słów.

…dlaczego ma tyle kosztować?

Dlaczego moje szczęście nie może iść w parze z ich szczęściem?
Dlaczego ich tak to kole?

W końcu odzyskałam wolność, miłość, radość, spokój i ich to boli.
W końcu nie pozwalam, żeby oni wchodzili mi z butami do życia.

Gdy stoję w drugim rzędzie i walą mnie młotem po głowie to jest dobrze, gdy na to nie pozwalam i krzyczę, nazywają mnie wariatką.

O co tu chodzi?

Obłuda, opiniowanie, konfabulacja to ich pierwsze imię.