Głód i łzy …

… jak niewiele mają wspólnego w naszym świecie.
Ale jeśli tylko byście widzieli kogoś, kto tak mocno pragnie.
Tak dziko zatapia się w śmierdzącym cebulą kebabie,
czy nie przyszły by Wam do oczu łzy?

To jest krótki opis mojej dzisiejszej przygody.

On robi Ci krzywdę codziennie. Masz go dosyć. Tak bardzo go nienawidzisz i masz litry żalu. Ale czy nie napływają Ci łzy do oczu, gdy widzisz jak je upragniony posiłek? Jak cieszy się jak dziecko, jak jest wtedy szczęśliwy, bezbronny i po prostu ludzki.
Czy jesteś w stanie go wtedy zranić przechodząc nawet na drugi koniec autobusu?
Chronisz siebie przed smrodem, robisz przykrość, odsuwasz się w trakcie chwili szczęścia.
I tak naprawdę wtedy cisną się łzy nad naszym człowieczeństwem.
Jak realność byłaby prosta gdyby nie nadmiar wszystkiego.
Człowiekowi powinno starczyć:
jedzenie, picie i ktoś bliski.

PS. Nie mogę skrzywdzić jedzącego, ale dziś to zrobiłam w obronie swoich nozdrzy. Uciekam od człowieczeństwa.